Biohacking to ogół zabiegów o podłożu naukowym, które mają na celu manipulację prawami natury i biochemii, by ułatwić nam życie i poprawić jego jakość lub długość. Innymi słowy, biohacking to wykorzystywanie odkryć nauki, by osiągnąć maksymalny potencjał swojego organizmu.
Niekiedy pojęciem tym obejmowane są zabiegi ze starszą tradycją. Zdrowa dieta, wpływająca na poprawę samopoczucia? Teraz można to nazwać biohackingiem. Aktywność fizyczna? Nie czyni Cie tylko chudszym i silniejszym, ale też poprawia zdrowie mózgu, krążenie i metabolizm, więc… jest biohackingiem. Morsowanie? Biohacking. Można tak wymieniać długo.
Są jednak bardziej nowoczesne narzędzia i zabiegi, które zasługują na to miano. Wśród nich wymienić można m.in. przenośne headsety z sensorami EEG. W zależności od typu urządzenia, wykorzystuje się je do monitorowania jak różne czynności i warunki wpływają na pracę mózgu, bądź też do usprawniania snu lub medytacji. Biohackingiem nazwać można też manipulację światłem – maksymalizację światła niebieskiego w dzień i blokowanie go wieczorem. Są nim też urządzenia do monitorowania jakości snu. Z zabiegów niewymagających technologii, wymienić można np. sen polifazowy. Pozwala on manipulować długością i porami snu, by zminimalizować zapotrzebowanie na niego. W ten sposób zyskujemy więcej czasu na pracę i inne aktywności.
Istnieje też bardziej zaawansowana, przyszłościowa wizja biohackingu. Uwzględnia ona badania na takich polach, jak modyfikacje genetyczne, czy rozwój cybernetyki, by „usprawniać ludzi”.
Bardzo dużym plusem zainteresowania biohackingiem jest konieczność poszerzania wiedzy na temat pracy ludzkiego organizmu. Biohakerzy rzadko kierują się tylko opisami marketingowymi producentów sprzętu, ale często sami zagłębiają się w tajniki biochemii, chronobiologii, endokrynologii i innych, by wiedzieć czego im trzeba i jak to osiągnąć. Często skłania to też przy okazji do wprowadzania prostszych, niekoniecznie biohackerskich, ale korzystnych dla zdrowia zmian.
